Komentarze: 2
Sylwester za nami, pora na male podsumowanie wieczoru.
Przygotowania przebiegly bez wiekszych zgrzytow i do wieczora wszyscy podchodzili optymistycznie. Lista zostala zamknieta na 47 osobach, co nie bylo zlym wynikiem. Naglosnienie pojawilo sie praktycznie w ostatniej chwili, ale zadzialalo poprawnie.
Obeszlo sie bez awantur, mimo ze 2 pary poszly w zapomnienie, a jedna przezywala chwilowy kryzys. Nie kazdy niestety pamieta o przykazaniu 11, ktore brzmi " nie pozadaj partnerki kolegi swego nadaremne". Alko, napojow i jedzenia nikomu nie brakowalo...czesc miala tego nawet w nadmiarze, co "wylewnie" demonstrowano na prawo i lewo.
Ja cala noc bawilem sie swietnie...do wczesnych godzin rannych wylacznie za barem. Nie zarobilem jednak fortuny mimo wywieszonej plakietki "calus barmana za 2 pln". Dopiero kolo 4 nad ranem moglem oddas sie uciechom cielesnym i odpuscic sobie barmanowanie.
Sroka jako osoba na codzien nie pijaca nie wytrzymala dlugo i juz kolo 22 byla ugotowana. Na szczescie moje apele o dalsza powstrzymywanie sie od alko podzialaly. Pobawila sie do 3 po czym udala sie do mnie do domu na zasluzony spoczynek. Jej towarzyszka "boju" nie zalowala sobie dalej i chwile po 22 zakonczyla impreze na zapleczu, gdzie utworzyla duza hodowle pawi.
Zabawa trwala do 6 rano i zostala brutalnie zakonczona przez "obsluge" ktora nie majac duzego wsparcia padala z nog.
Impreza godnie zakonczyla rok uprzedni i dobrze zawyrokowala na rok bierzacy. Za miesiac szykujemy balange karnawalowa...Tym razem juz nie na "wariackich papierach".